Inne

Kult ciała, czyli o tym, jak świat zwariował…

Ten i następny post, który opublikuję mam już w głowie od bardzo dawna i w końcu nadszedł czas, by ubrać moje myśli w słowa. Może to, co czym powiem, nie jest jakimś wielkim odkryciem, ale myślę, że kult ciała (bo o nim mowa) jest w naszej świadomości zakorzeniony już tak mocno, że coraz mniej zauważamy, jak bardzo w gruncie rzeczy jest to wszystko chore…

W mediach nic tylko gołe tyłki, wyginające się ciała, wszechobecne diety i fit terror. Ogólnie rzecz biorąc próbuje się nas za wszelką cenę przekonać, że ładna buźka i „idealne” ciało to klucz to wszelkich sukcesów i szczęścia w życiu. Zdrowemu człowiekowi może to wszystko namieszać w głowie, a co dopiero komuś cierpiącemu na ED… Dowodem na to jest smutny fakt, że więcej nastolatek marzy o zostaniu modelką, niż choćby lekarką. Albo ta słynna dyskusja o lalkach Barbie i ich nienaturalnych figurach. Może komuś się wydaje, że przesadą oskarżanie zabawki o mieszanie w głowach małym dziewczynką, ale jednak ja jestem tego żywym przykładem: jako całkiem małe dziecko było mi zawsze nieco przykro, że lalki nie są troszkę „grubsze” tak, jak ja byłam, bo jednak chciałam móc się z nimi utożsamiać. Jak już byłam nieco starsza, to z kolei zaczynałam myśleć, że sama chciałabym mieć taką figurę… Cóż… Kult ciała i nierealistyczne wzorce piękna wpaja się nam od małego, a my niestety ślepo podążamy za każdą modą (o tym następny post)…
Ostatnio wstawiłam na instagrama to zdjęcie:

WP_20160517_19_35_04_Pro

Oczywiście zdobyło ono więcej polubień, niż jakiekolwiek inne do tej pory (nie wstawiam raczej zdjęć sylwetki i słit foci- nie mam zapędów narcystycznych, ani potrzeby dowartościowania się lajkami). I wiecie co….? Może jestem dziwna, ale strasznie mnie ten fakt wkurzył. Bo to naprawdę obiektywnie rzecz biorąc nie jest jakieś ładne zdjęcie- mam na profilu ładniejsze, przedstawiające śliczne krajobrazy, itp… Ale nie- piękno przyrody nie zachwyca nas tak, jak zgrabne ciało. Przykre- zwłaszcza, że potem przejrzałam historię swojego fejsbuka i wyszło na to samo- zdjęcie sprzed dwóch lat, gdy byłam na skraju niedowagi i wszyscy komentowali, jaka to nie jestem chuda, ale łapki w górę dawali. Naprawdę dzięki- w d*pę sobie je wsadźcie, nieładnie mówiąc.

Zresztą jak już przy mediach społecznościowych jesteśmy, to kolejny przykład… Na pewno znacie to uczucie, gdy widzicie nowe profilowe swojego znajomego, na którym nie przypomina sam siebie… Ale wygląda na nim wyjątkowo korzystnie, a to przecież najważniejsze. Co tam, że niepodobny. Nie jestem tu niestety sama całkiem bez winy, bo choć na Photoshopa jestem zbyt leniwa, to jednak zmianę zdjęcia na fejsbuku traktuję zdecydowanie bardziej serio, niż to ma jakikolwiek sens i strzelam serię trzydziestu zdjęć nim wybiorę to jedno, które uznam za odpowiednie i na którym wyglądam lepiej, niż na żywo. Choć ostatnio staram się walczyć z tą swoją lekką hipokryzją.

Kolejna rzecz to wszechobecne diety… I jasne, zdrowe odżywianie się jak najbardziej popieram, ale pod warunkiem, że:

  1. Jest rzeczywiście zdrowe, a nie jakieś wymysły w stylu diet bezglutenowych mimo braku celiakii (ostatnio przyszła do mnie do baru taka typowa „fit laseczka” i pyta mnie, czy mamy bezglutenowe piwo- prawie wybuchłam jej śmiechem w twarz), raw till 4 (żeby nie było, do weganizmu absolutnie nic nie mam, ale akurat ta dieta jest wybitnie głupia), czy innych Dukanów (choć tego już chyba szczęśliwie prawie nikt nie stosuje)
  2. Nie męczymy się odżywiając w taki, a nie inny sposób tylko po to, żeby wcisnąć się w rozmiar XS. Bo serio picie smoothie z jarmużu, jeśli ci nie smakuje nie jest tego warte. Już lepiej iść zjeść te lody. Nie umrzesz od tego, serio.

Tak, wiem- tym postem świata nie zmienię. Tak- wyładowałam w nim nieco swoją złość i frustrację. Tak- trochę mi teraz lepiej. No i mam jednak taką cichą nadzieję, że ten tekst skłoni przynajmniej kilka osób do jakichś przemyśleń na ten temat…

10 myśli na temat “Kult ciała, czyli o tym, jak świat zwariował…

  1. Świat nie zwariował, kult ciała zawsze istniał – tylko kształt tego pożądanego ciała nieco się zmienia.

    I faktycznie, jesteś dziwna. Zdjęcia sylwetki/twarzy wzbudzają większy entuzjazm niż krajobrazy, bo krajobrazy są bezosobowe. A instagram kręci się wokół osób, nie widoczków – nie znaczy to, że przyroda ludzi nie zachwyca, po prostu nie zachwyca ich aż tak na insta.

    Historia z baru świadczy źle o Tobie, nie o „fit laseczce”. Przecież nie wiesz, czy może jeść gluten czy nie – może bezglutenowe bardziej jej smakuje.
    Jarmuż jest zdrowy a cudzy talerz to jednak cudzy talerz.

    Polubienie

  2. Uwielbiam Cię, Zuza ❤ Bardzo mądre słowa. Utożsamiam się z nimi w 100% 🙂 Kontynuując wyliczanki pełne frustracji – dodaj do tego fakt, że "plus size" to w naszych czasach rozmiar 38 🙂 I wiesz, co mnie na przykład najbardziej smuci? Że coraz częściej się okazuje, że ktoś-tam ma/miał ED albo próbuje z tego się właśnie wydostać – jest nas MNÓSTWO i ja osobiście winię za to właśnie te schematy, do których bardziej lub mniej świadomie próbujemy się dostosować. A jeszcze smutniejsze jest to, że to właśnie te osoby (my…) mamy chyba najwięcej świadomości o tym, jak psuje nas świat. Czy naprawdę potrzeba było tylu nieszczęśliwych historii, żeby wreszcie ktoś zaczął robić coś w tym temacie? "Coś" to wszystkie kampanie DOVE i sporo innych ruchów na YT, fb itd. – coraz częściej słychać takie głosy, jak Twój, czy mój. Do tego dochodzi ruch "body positivity", który jeszcze nie do końca ogarnęłam, ale też nie jest najzdrowszy, lubiąc bardzo duże ciała. Ale mogę się mylić, oni chyba chwalą zdrowe i duże, a nie nafaszerowane burgerami XXXXXXXL. No mniejsza, będę tu do Ciebie wpadać. Pozdrowienia!

    Polubienie

    1. Super, że do mnie zajrzałaś i jeszcze się ze mną zgadzasz 😛 Co do tych kampanii DOVE itp. to no właśnie… Problemem jest to, że one są tak bardzo potrzebne… Że ten świat jest tak powierzchowny, że w ogóle ktoś musi mieć rozkminy na ten temat i robić akcje „rozmiar nie ma znaczenia”.

      Polubienie

  3. Całkowicie się zgadzam! Ostatnio na jakiejś grupie na fb ktoś wstawił zdjęcie pięknej kobiety w bieliźnie, wyglądającej naprawdę seksownie i… ważącej tyle ile przeciętna osoba, myślę, że nawet sama mam podobny brzuszek do niej. Jaka byłam zdziwiona, jak zobaczyłam komentarze – że kobieta ładna ale gruba albo że może i nie gruba ale na pewno nie mająca zdrowego, wysportowanego ciała. Osobiście nie uważam, że każdy powinien mieć wyrzeźbione mięśnie brzucha, ale no cóż, widać że większość świata się ze mną nie zgadza. Co do lalek barbie – ostatnio wypuścili edycję, która ma normalne propocje i różne figury. Wreszcie! Może w końcu świat pójdzie w dobrym kierunku…

    Polubienie

    1. A propos tego brzuszka to ciekawe jest to, że dla wielu osób 3 kg niedowagi jest w porządku, ale 3 kg nadwagi już nie.. A badania pokazują, że dla większości ludzi (z wyjątkiem tych o naturalnie drobnej budowie ciała) to drugie jest zdrowsze- to tak w kwestii tego „zdrowego ciała” 😉

      Polubienie

Dodaj komentarz